-
Nigdy nie studiujcie filologii polskiej
Mówił wam już ktoś o tym, żeby studiować coś, co lubicie, a nie coś, na co jest lub za parę lat będzie popyt na rynku pracy? Że jak lubisz czytać i całkiem nieźle piszesz, to fajnie sobie rozwiniesz warsztat na filologii polskiej? To weźcie od razu temu komuś powiedzcie, żeby poszedł niszczyć życie komuś innemu - bo gwarantuję, że po tym kierunku: a. nigdy więcej nie spojrzycie na żadną książkę; b. z pewnością nie nauczycie się pisać; c. stracicie 3 lata życia przez własną głupotę.
-
4 grzechy, których aż żal nie powtórzyć
Każdy z Was ma taką topkę. Tych kilka rzeczy, które wiecie, że zrobiliście źle, ale gdyby tak cofnąć czas, czy naprawdę byście coś zmieniali? Bo ja wiem, że nie. Może ewentualnie ich formę, ale samego faktu, że do nich doszło, nie żałuję nawet w jednej setnej procenta. Zrobiłam rachunek sumienia i znalazłam 4 takie haniebne czyny.
-
I żeby było normalnie, amen
Trzykrotnie zmieniałam pracę, byłam w najbliższym stadium kryzysu i rzucenia studiów w całej mojej uczelnianej karierze, prawie zostałam bezdomna, a jak już byłam domna, to okazało się, że jednak mieszkanie pod mostem też mogłoby mieć swoje plusy, straciłam wiarę w siebie, związek i normalne życie, a tkwiąc w tym chaosie, starałam się z całych sił do końca nie zwariować. I to wszystko w ciągu jednego roku.
-
Efekt motyla – czyli róża kontra stokrotka
Na pewnej małej planecie, niewiele większej od zwykłego domu, mieszkała równie drobna postać. Postać, której imię niezmiennie kojarzy się z blond lokami, zielonym strojem i barankiem w skrzynce. Z rozbitym lotnikiem, podróżą po świecie i odkrywaniem kolejnych planet. Mały Książę jednak największy sentyment miał do tylko jednej z nich – swojej. Tej niewielkiej krainy, w której miał wszystko, czego potrzebował. Ale zacznijmy od początku. Mały Książę miał różę. Był to kwiat piękny, królowa wśród roślin niczym lew w swoim stadzie. Róża jednak, mimo swej urody, pozostawała kapryśna i miała wobec Księcia ogromne żądania. Zdarzało jej się być opryskliwą, kłamać, grać na jego uczuciach, żeby pozostać w centrum uwagi. Mały…
-
Czasem warto zapomnieć parasola
Szaleństwo. Istne szaleństwo. To chyba taki skrótowy opis mojego życia na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Najprostsza jego definicja. Kiedy jest normalnie przez dłużej niż parę dni, umieram z zachwytu i szykuję się na kolejną burzę, bo tęcza nigdy nie jest wieczna. Czasami mam wrażenie, że wsiadłam w karuzelę bez sprawdzania, czy jestem odpowiedniego wzrostu lub wieku. Bo chyba nie jestem. I z reguły kończę na tym jak po iSpeedzie we Włoszech – totalnie zaryczana. Zróbmy może rachunek sumienia, co by zaktualizować nieco informacje. Może pierwszy raz na tym blogu nazwę rzeczy po imieniu. Rok zaczął się fatalnie. Problemy rodzinne, rozpad związku po ponad trzech latach, podupadające zdrowie i ślęczenie w…